Problem istnieje?
W ostatnich dniach pojawiły się informacje na temat możliwości wprowadzenia zupełnie nowego podatku w Polsce. Tym razem opodatkowana miałaby zostać jedna z kategorii nieruchomości – konkretnie – chodzi o nieruchomości puste, niezamieszkałe.
Skąd pomysł na działania, które miałyby się przyczynić do zmniejszenia stanu liczebnego takich nieruchomości w Polsce?
Nie jest tajemnicą, że w takich czasach, jak obecne, gdy mamy do czynienia z rosnącą dynamicznie inflacją i problemami na linii podaż – popyt w różnych branżach i na wielu rynkach – istnienie sporej liczby mieszkań, które są np. wykupywane przez firmy mające na takie działania spore budżety (a to wiąże się z posiadaniem przez nie np. kilkuset mieszkań, które są niezamieszkałe) może stwarzać określone reperkusje ekonomiczne.
Chociaż na ostatniej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki zaprzeczył, że trwają skonkretyzowane prace nad wprowadzeniem takiej nowej daniny, można przypuszczać, że pomysł ten mógł się już pojawić.
Podatek dla wszystkich posiadaczy pustych mieszkań?
Otwartym pozostaje między innymi pytanie – jak miałyby wyglądać szczegółowe zasady opodatkowania podatkiem od pustych mieszkań.
Czy taką opłatę musieliby wnosić wszyscy właściciele „dodatkowych” lokali mieszkalnych, które pozostają niezamieszkałe, czy podatek „pojawiłby” się dopiero po osiągnięciu określonego ustawowo limitu, np. kilku tego rodzaju nieruchomości?
Wprowadzanie nowych podatków jest zawsze gorącym tematem, który rozpala opinię publiczną. Czy tak będzie również w przypadku podatku od pustych mieszkań?
Wiele zależy tu od tego, jak prezentować się będą szczegóły propozycji, które zostaną wypracowane i jaki ostateczny kształt przyjmie prawo ustanawiające taką daninę.
Nie da się jednak ukryć, że problem mieszkaniowy w Polsce jest istotny i z miesiąca na miesiąc coraz bardziej wielowątkowy. Istnienie niezamieszkałych nieruchomości, w sytuacji zmniejszającej się liczby lokali przeznaczonych do mieszkania nie może nie mieć wpływu na realną sytuację rynkową, czyli w głównej mierze na stale rosnące ceny.
Nowy podatek mógłby tę sytuację zbalansować, jednak – jak pokazują losy wielu innych projektów, w tym rozwiązań podatkowych – „diabeł”… może tkwić w szczegółach.