Strukturalny dysonans na rynku pracy?

Rynek pracy wciąż niekompatybilny?

Polski rynek pracy trudno nazwać stabilnym, w ujęciu wieloletnim. Jeszcze kilkanaście lat temu zjawiskiem, które najtrafniej opisywało ten rynek było bezrobocie strukturalne. Wykazywało ono tendencję stabilną i „organiczną”. Ta skrajnie niekorzystna sytuacja miała bezpośredni związek ze zmianami gospodarczymi, które można było określić mianem systemowych.

Oczekiwania pracodawców były skrajnie niewspółbieżne z kwalifikacjami potencjalnych pracobiorców. Na taki proces złożyło się wiele czynników natury polityczno-społecznej, nie wyłączając również niedostosowania systemu edukacyjnego do procesu dynamicznych zmian, które w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku oraz dwutysięcznych miały charakter cywilizacyjny.

Dziś możemy mówić o innym zjawisku, które również można nazwać strukturalnym. Takim jest (w niektórych branżach) „dysonans” między zapotrzebowaniem pracodawców na pracowników posiadających określone umiejętności, a pracobiorcami, którzy, z różnych powodów, ich nie posiadają.

Deficyt i nadmiar

Jak się okazuje, według jednych z ostatnich danych zaprezentowanych przez Główny Urząd Statystyczny, obecnie można mówić o nadwyżce ofert pracy w skrajnie różnych branżach.

Niewiele osób jest skłonnych podjąć obowiązki pracownika sprzątającego, ale brakuje również pracowników w sektorze ubezpieczeń (głównie agentów), osób zajmujących się pracą dorywczą oraz niektórych programistów.

Przeciwnie przedstawia się sytuacja w sektorze handlowym – na rynku jest coraz mniej ofert dla sprzedawców. Na atrakcyjne oferty zatrudnienia nie mogą również liczyć ekonomiści oraz specjaliści w zakresie administracji. W tych zawodach obecnie liczba zarejestrowanych bezrobotnych jest większa niż ofert pracy.

Pewne różnice ilościowe występują w tym zakresie między regionami, jednak wyraźnie widać, że w najbliższym czasie „średnia” dla rynku pracy w całym kraju będzie stała.

Więcej aktualnych informacji na ten temat – w serwisie SzukajPracy.pl.