Ceny regulowane receptą na inflację?

Powrót do PRL?

Regulowane ceny żywności – ten temat, który do niedawna gościł jedynie w podręcznikach historii i dotyczył ekonomii rodem z PRL – coraz częściej pojawia się w przestrzeni publicznej, a dokładnie – medialnej.

Czy jest to możliwy scenariusz na najbliższe miesiące? Z wypowiedzi osób związanych z rządem można wnioskować, że taka ewentualność jest brana pod uwagę. Nie wiadomo jednak, czy pomysł przejdzie do kolejnej fazy, która skończy się jego realizacją.

Dla młodszych pokoleń, które nie pamiętają końcowych lat PRL – odgórne „sterowanie” cenami, nawet w przypadku jedynie wybranych produktów, może brzmieć niewiarygodnie.

Osoby w średnim wieku mogą sobie natomiast przypomnieć czasy młodości przeżywanej w kraju, którego gospodarką nie kierowała niewidzialna ręka rynku, ale tzw. ręczne sterowanie rynkiem.

Czasy, które ostatecznie zakończyły się tym, że wszyscy byli… milionerami, niestety zmagającymi się z ciężarem przygniatającej całą gospodarkę hiperinflacji…

Co dalej z cenami żywności?

Nie jest tajemnicą, że największym problemem dla coraz większej rzeszy Polaków są stale rosnące ceny żywności i innych podstawowych artykułów, w tym przemysłowych. Z miesiąca na miesiąc w domowych budżetach Polaków to właśnie w tych rubrykach pojawiają się coraz wyższe cyfry.

Wraz z rachunkami za prąd i gaz robią coraz większe „wrażenie”, które powoduje niezadowolenie społeczne, na tyle duże, że rząd musi wprowadzić rozwiązania łagodzące skutki tak drastycznej i dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości ekonomicznej.

Niestety, jak alarmuje wielu ekspertów, a przypomina też… historia, wprowadzanie odgórnych i planowych mechanizmów, które miałyby zredukować tempo takich zjawisk, jak galopująca inflacja, może się przyczynić do jeszcze szybszego jej wzrostu.

W chwili obecnej z kręgów rządowych daje się słyszeć głosy, że takie rozwiązanie miałoby dotyczyć jedynie cen najbardziej podstawowych produktów, takich jak chleb, mąka czy cukier. Z drugiej strony przedstawiciele opozycji zauważają, że może to być pierwszy krok do wprowadzenia kartek na żywność.

Na razie najbardziej prawdopodobne wydaje się jednak czasowe zniesienie podatku VAT na te właśnie produkty.